Michał Sołowow, kierujący jedną z największych grup kapitałowych w Europie Środkowo-Wschodniej, w swojej strategii inwestycyjnej postawił m.in. na tworzywa kompozytowe, druk 3D i innowacje w medycynie.Na jakiej podstawie biznesmen wybiera potencjalne projekty? Zwraca uwagę na pomysł, poziom jego zaawansowania oraz pracujący nad nim zespół.
Sołowow, jeden z największych polskich inwestorów giełdowych, od wielu lat współpracuje ze startupami, głównie z branży medycznej, biotechnologicznej i chemicznej. Wciąż szuka jednak firm i technologii, w które mógłby się zaangażować.
– Jestem otwarty na współpracę, można mnie znaleźć bez problemu m.in. na LinkedInie. Właśnie tym kanałem dociera do mnie sporo ciekawych ludzi i projektów. Mam też cały czas otwartego e-maila oraz aktywny zespół, którego zadaniem jest szukanie dobrych pomysłów – mówił Michał Sołowow podczas jednego z wystąpień.
Inwestor w pierwszej kolejności zwraca uwagę na to, czy potrafi zrozumieć przedstawiony mu projekt. Twórcy technologii muszą więc umieć opowiedzieć o niej w taki sposób, aby nawet osoba spoza branży mogła ją przeanalizować i ocenić. Równie ważny jest zespół, który pracuje nad rozwiązaniem.
– Przykład sprzed kilku lat – OncoArendi. Projekt był dla mnie na początku całkiem niezrozumiały. Jednak profesor Gołąb potrafił wszystko tak przystępnie wytłumaczyć, tak opowiedzieć o raku i metodach jego leczenia, że byłem w stanie łatwo sobie to w głowie zmonetyzować i podjąć decyzję o inwestycji. To był zespół doskonały – komentuje Sołowow.
Trzecie kryterium wyboru stanowi potencjał rynku. To jeden z powodów, dla którego Michał Sołowow zainteresował się drukiem 3D i przejął firmę 3DGence. Już dziś ta branża rośnie w tempie 30% rocznie, a specjaliści przewidują, że w przyszłości wzrosty osiągną nawet 50%. Niewiele jest takich rynków, zwłaszcza że zakres zastosowania druku 3D wciąż się rozszerza. Jednym z najbardziej perspektywicznych sposobów wykorzystania drukarek 3D jest aktualnie wsparcie procesów produkcyjnych.
– Żeby park maszynowy mógł dobrze funkcjonować, potrzebna jest ogromna liczba części zamiennych. To sprawia, że kapitał obrotowy firmy jest zamrożony. Wszystkie te części powinny być produkowane „on-demand” i w miejscu, w którym są potrzebne. Tu właśnie jest miejsce na wykorzystanie druku 3D, który również daje fenomenalne możliwości modelowania. Przyszłością druku jest produkcja 24/7, a modelowanie za 2-3 lata w 80-90% będzie odbywać się przy pomocy druku 3D – tłumaczy Michał Sołowow.
Według Sołowowa, nadejdzie taki moment, kiedy duże koncerny uznają, że druk 3D jest najlepszym sposobem na produkowanie części zamiennych, bycie blisko swojego klienta, łamanie barier logistycznych, ale przede wszystkim na uwolnienie kapitału obrotowego, który teraz musi pozostawać w częściach zamiennych.
– Mnie interesuje właśnie ten etap druku 3D. Wierzę głęboko w istotną rolę technologii addytywnych, które zajmą ważne miejsce w produkcji na świecie i zdobędą istotny udział rynkowy – mówi Sołowow. – Jeżeli będzie to nawet 5-10% produkcji światowej, rozmawiamy o ogromnym rynku pod względem technologicznym, ale również produkcyjnym i materiałowym. To jest prawdziwa przyszłość druku 3D, rozumianego jako produkcja 24/7 – podsumowuje.
Źródlo: Symetriapr